Jego historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby nie zagrał w StarCrafta II, być może nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. Nie wspominając już o tym, że dyscyplina ta nie wzbogaciłaby się o jakże wybitnego zawodnika. Jednak spróbował swoich sił w Brood Warze, a w 2012 – mimo że nie był przekonany do gry, przeniósł się na nowszą wersję StarCrafta. Miał nadzieję, że tym razem uda mu się wejść do czołówki.
Długo mu to nie zajęło. Zawodnik, który długo pozostawał wierny Brood Warowi, szybko nadrobił straty wobec graczy, którzy już wcześniej ćwiczyli w SC2. Po raz pierwszy do finału dużego turnieju dotarł w 2013 roku, a było to na GSL Season 3. Wówczas w decydującym meczu uległ Dearowi, ale mógł być usatysfakcjonowany, że udało mu się dotrzeć aż tak daleko.
O satysfakcji nie było jednak mowy w 2014 roku, gdy dotarł do czterech finałów ważnych imprez, ale nie wygrał żadnego. W pierwszym z nich podejmował Zesta, który wówczas był w swojej szczytowej formie. W drugim przegrał z klubowym kolegą, a teraz także przyjacielem, Classiciem. Ale najbardziej bolesne porażki miał jeszcze przed sobą.
Na drodze do finału DreamHacka Open w Sztokholmie soO nie przegrał ani jednej mapy i do decydującego o mistrzowskim tytule pojedynku przystępował jako faworyt. Jednak w serii best of five (do trzech wygranych) uległ Solarowi wynikiem 0:3.
O załamywaniu nie było jednak mowy. soO wciąż uważany był za najlepszego Zerga na świecie i miał to zamiar udowodnić podczas GSL Season 3 2014. Podczas tych zawodów ponownie dotarł do wielkiego finału, pokonując po drodze między innymi Zesta. Decydująca rozgrywka zaczęła się naprawdę dobrze, bowiem prowadził już nawet 2:0. Jego rywal odwrócił jednak losy pojedynku i ostatecznie wygrał 4:2.