Ściana chwały: soO

Czas nieubłaganie mijał, a Eo „soO” Yun-Su miał coraz mniej możliwości. Między rokiem 2013, kiedy zagrał w swoim pierwszym finałem w karierze, a IEM Katowice 2019, zawodnik zdobył dziewięć srebrnych medali na zawodach rangi premium. Trudno było się zatem dziwić, że w środowisku StarCrafta II określany był mianem "Syzyfa" esportu.

27-latek (co u zawodnika esportowego nie jest uznawane za optymalny wiek do odnoszenia sukcesów) przybył do Polski, by w końcu wtoczyć kamień na szczyt góry. soO, podobnie jak Syzyf, też „oszukał śmierć”: w 2016 roku stracił wsparcie drużyny i, jak sam przyznał rok później, młodsi Zergowie stawali się coraz lepsi od niego. Koreańczyk wciąż miał przed sobą obowiązkową służbę wojskową, którą musiał odbyć przed ukończeniem 29. roku życia. Wydawało się więc, że IEM Katowice 2019 będzie jedną z ostatnich szans soO, by zdobyć tytuł mistrza świata.

Pomimo wszystkich przeciwności losu dokonał tego. Zaczął od pierwszego etapu, Open Bracketu, by finalnie opuszczać katowicki Spodek jako mistrz StarCrafta II. Poznajcie bliżej historię Eo Yun-Su.

Na zdjęciu: Puchar IEM Katowice w końcu trafił w ręce soO

Jego historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby nie zagrał w StarCrafta II, być może nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. Nie wspominając już o tym, że dyscyplina ta nie wzbogaciłaby się o jakże wybitnego zawodnika. Jednak spróbował swoich sił w Brood Warze, a w 2012 – mimo że nie był przekonany do gry, przeniósł się na nowszą wersję StarCrafta. Miał nadzieję, że tym razem uda mu się wejść do czołówki.

Długo mu to nie zajęło. Zawodnik, który długo pozostawał wierny Brood Warowi, szybko nadrobił straty wobec graczy, którzy już wcześniej ćwiczyli w SC2. Po raz pierwszy do finału dużego turnieju dotarł w 2013 roku, a było to na GSL Season 3. Wówczas w decydującym meczu uległ Dearowi, ale mógł być usatysfakcjonowany, że udało mu się dotrzeć aż tak daleko.

O satysfakcji nie było jednak mowy w 2014 roku, gdy dotarł do czterech finałów ważnych imprez, ale nie wygrał żadnego. W pierwszym z nich podejmował Zesta, który wówczas był w swojej szczytowej formie. W drugim przegrał z klubowym kolegą, a teraz także przyjacielem, Classiciem. Ale najbardziej bolesne porażki miał jeszcze przed sobą.

Na drodze do finału DreamHacka Open w Sztokholmie soO nie przegrał ani jednej mapy i do decydującego o mistrzowskim tytule pojedynku przystępował jako faworyt. Jednak w serii best of five (do trzech wygranych) uległ Solarowi wynikiem 0:3.

O załamywaniu nie było jednak mowy. soO wciąż uważany był za najlepszego Zerga na świecie i miał to zamiar udowodnić podczas GSL Season 3 2014. Podczas tych zawodów ponownie dotarł do wielkiego finału, pokonując po drodze między innymi Zesta. Decydująca rozgrywka zaczęła się naprawdę dobrze, bowiem prowadził już nawet 2:0. Jego rywal odwrócił jednak losy pojedynku i ostatecznie wygrał 4:2.

„[Po GSL Season 3] zacząłem tracić wiarę we własne umiejętności, spadła moja pewność siebie. Na domiar złego, przykro było stać się obiektem kpin… W głowie pojawiały się myśli o szybkim odpadnięciu z turnieju, była to lepsza opcja niż takie cierpienie”.

Zła passa w pewnym sensie została przerwana podczas finałów KeSPA Cup w 2015 roku, które soO wygrał. W pewnym sensie, bo wciąż nie był to jeden z najważniejszych turniejów na scenie StarCrafta II. Największe trofea były poza jego zasięgiem, a dodatkowo spadkowa forma doprowadziła do tego, że Koreańczyka coraz rzadziej widywaliśmy w finałach. Drugie miejsce na IEM Gamescom było jego ostatnim przez 18 miesięcy. Ponadto w 2016 roku SKT T1 postanowiło rozwiązać dywizję SC2, pozostawiając soO bez zatrudnienia.

Mimo przeciwności losu gracz wkroczył w 2017 rok w pełni zmotywowany, w niesławnym artykule „Moje życie jako Syzyf” deklarując, że zamierza przełamać klątwę drugich miejsc. Choć główne założenie nie zostało spełnione, to udało mu się chociaż ponownie grać na poziomie, z którym był kojarzony. Dotarł do finałów GSL Season 1 i 2 w 2017, a także do decydującego pojedynku World Championship Series. Dało się zauważyć, że nie brakuje mu talentu, ale finałowa blokada wciąż była w jego głowie.

Nie było więc zaskoczeniem, że podczas IEM Katowice 2019 soO słabo zaczął finał i przegrywał już 0:2. Jego rywal, Stats, pokonał go już wcześniej w innym finale. Stało się to podczas GSL Season 1 2017. Ponadto koreański Protoss wiedział, jak wygrywać finały i wydawało się, że soO tej wiedzy brakuje. Zawodnik znów dzielnie wtaczał kamień na szczyt góry, ale ten stawał się coraz cięższy.

W Katowicach u soO doszło jednak do pewnej przemiany. W trakcie turnieju w 2019 roku był bliski odpadnięcia , gdyż w fazie grupowej przegrał trzy pierwsze mecze: z Bunnym, Dearem i TY. Ale nie poddał się i zwyciężył dwie kolejne potyczki, zdobywając awans dzięki korzystniejszemu bilansowi wygranych map.

W fazie pucharowej soO ekspresowo pokonał Zesta 3:0, a w ćwierćfinale przyszła pora na wyczekiwane starcie dwóch Zergów. Koreańczyk mierzył się bowiem z Serralem. Pięciomapowa wojna przeszła do historii jako jeden z najlepszych pojedynków StarCrafta wszechczasów. Trzecia mapa stała się szczególnym klasykiem, w trakcie którego raz jeden, a raz drugi gracz zyskiwał przewagę. W połowie gry soO stracił już 280 roachy, zaś Serral 208.

Play Video

Kolejne potyczki doprowadziły niemalże do patowej sytuacji. Serral zdecydował się na zaskakujący ruch, wysyłając swoje wojska za linię obrony soO, chcąc zniszczyć jego ekonomię. Plan prawie wypalił, ale Koreańczyk przeszkodził Finowi, udowadniając, że wbrew powszechnej opinii jego psychika nie jest aż tak słaba. Finalnie to soO zwyciężył, wysyłając Serrala do domu. Starcraftowy Syzyf wciąż pozostawał w grze.

Półfinałowym oponentem soO był herO, którego pierwszy z wymienionych pokonał 3:1. Zawodnik zyskał kolejny zastrzyk pewności siebie w potyczkach ZvP (Zerg vs Protoss) i awansował dalej.

Wracając więc do finału, w którym przegrywał już 0:2, soO miał spore doświadczenie w powrotach z bardzo trudnych i dalekich podróży, które zdobył w trakcie całego IEM Katowice 2019. Wyciągnął wnioski z wszystkiego, co wydarzyło się w jego dotychczasowej karierze i przekuł to w zwycięstwo. Tak, tym razem soO udało się tego dokonać.

W trakcie trzeciej mapy (która de facto uznawana była za jego najgorszą, Kairos Junction), zdołał odeprzeć ataki Statsa. Później był już niepokonany: wygrał również trzy kolejne batalie.

Protoss zaatakował bardzo wcześnie, mając zaledwie dwie bazy. Ale soO dobrze zagrał w defensywie, co pozwoliło mu przełamać klątwę finałów. Zwyciężył serię 4:2 i zgarnął 150 400 dolarów.

Przez całe zawody był czarnym koniem. Wydawało się, że jego czas przeminął, ale soO udowodnił, dlaczego nigdy nie można się poddawać. Zaczął od otwartej drabinki, następnie odrabiał straty w fazie grupowej, by w końcu stanąć oko w oko z mistrzem świata. Wszystko wskazywało na to, że Koreańczyk nie powinien był dotrzeć aż tak daleko, ale tak się stało. Pomimo wszystkich porażek w finałach turniejów soO zasługuje na miano jednego z najlepszych graczy StarCrafta w historii. Jego nietuzinkowa kariera sprawia też, że należy do najbardziej uwielbianych graczy. Gdy w pomeczowym wywiadzie przeprowadzonym przez Smix płakał, razem z nim płakało wielu jego fanów na całym świecie.

Eo Yun-Su wtoczył w końcu kamień na szczyt góry. Został mistrzem świata StarCrafta II.

StarCraft II to nie jedyna gra, w której w 2019 działy się rzeczy szczególne. Polecamy również historię jednego z najlepszych zawodników CS:GO na świecie, dupreeha, który został mistrzem świata kilka dni po tym, jak zmarł jego tata. 

Play Video

Newsletter

Choose your preferences and stay up to date

* indicates required
I want to know what is happening in this game

Please select all the ways you would like to hear from us:

We use Mailchimp as our marketing platform. By clicking below to subscribe, you acknowledge that your information will be transferred to Mailchimp for processing.
Learn more about Mailchimp's privacy practices.